Archiwum 29 kwietnia 2015


kwi 29 2015 Mleko z BYKA
Komentarze: 0

Ciekawe, na jakiej to podstawie autor stwierdza, że mało kto pamięta, jak po stanie wojennym przywracano krótkofalowcom licencje? Wśród nas żyją tysiące takich, którzy pamiętają to z własnego doświadczenia. Wielu młodszych krótkofalowców posiada tę wiedzę dzięki bezpośrednim przekazom tych, którzy doświadczyli tego na własnej skórze. Jednakże dla autora publikacji na stronie tOPORek nie jest to istotne. Zniekształca rzeczywistość, używają manipulacyjnego stwierdzenia, że mało kto pamięta o wydarzeniach sprzed 25 lat. Pisze tak, aby cały wpis ze strony Fundacji tOPORek wyglądał poważniej i aby wyglądało na to, że Fundacja tOPORek jest taka wspaniała, dba o zachowanie historii i oto właśnie odkrywa przed nami nowe, mało znane historyczne fakty. Bzdura!
Fundacja tOPORek, na czele z jej prezesem, nie mają pojęcia, jaka jest wiedza polskich krótkofalowców na temat opisywanych faktów. Nie wiedzą, bo aby mieć taką wiedzę, trzeba by było przynajmniej w rzetelny sposób przebadać jakąś próbkę osób, sprawdzić to i napisać, na jakiej podstawie wysuwa się takie, a nie inne twierdzenie. Jednakże takich rzetelnych podstaw na próżno szukać na stronie tOPORek, bo podstawą wszystkiego są wymysły wyssane z palca. Wyssane z palca po to, aby w świetle własnych publikacji dobrze wyglądać i przedstawiać siebie jako badaczy, historyków, jako organizację, która coś odkrywa i tworzy.
Wszystko jest wyssane z palca tak samo, jak rzekomy zespół Fundacji, badający archiwa państwowe. Nie ma żadnego zespołu. Nie ma żadnego wydawnictwa. Nie ma żadnego Global QSL Poland. Nie ma żadnego Watchdog tOPORek. Jest Prezes Fundacji tOPORek, jest Członek Zarządu ds. Organizacyjnych i…. I to wszystko.
Cała reszta to fikcja. Prezes Fundacji  tOPORek tworzy samodzielnie praktycznie wszystkie wpisy na stronie tOPORek, podpisując je losowo wybraną nazwą z całej gamy rzekomych zespołów, które rzekomo działają w ramach Fundacji. Nawet opisywany przeze mnie dzisiaj wpis – ten akurat tekst został wręcz podpisany przez Prezesa Fundacji tOPORek w przedostatnim zdaniu tej pseudo-historycznej pracy. To zdanie brzmi następująco:
Dla tego i tą historię pisaną dokumentami Służby Bezpieczeństwa warto przypominać.
Dla tego… Prezes Fundacji tOPORek, Witold SP0PZK, powinien Dlatego, a nie Dla tego.  Ileż to już razy zdradził się w ten sposób? Czy on wyczuwa znaczeniową różnicę? Jest to różnica podobna do tej, która dzieli oszusta, stwarzającego pozory tego, że coś wie od człowieka, który posiada rzeczywistą wiedzę i udokumentowane doświadczenie. Obawiam się więc, że tej różnicy nie dostrzega: czy to z powodu złej woli czy to z powodu wrodzonego upośledzenia, które bezpowrotnie pozbawiło go tej wrażliwej cechy ludzkiej osobowości.
Czego więc dowiedzieliśmy się z opisywanego wpisu Prezesa Fundacji tOPORek? Niczego. Może poza tym, że potrafi publikować obrazki. Nic więcej. Sporadycznie śledzę ostatnio twórczość Witolda ssrmanufaktura.wordpress.com uprawianą pod przykrywką a to Wydawnictwa tOPORek, a to Sekretariatu tOPORek lub też Watchdog tOPORek itd. Nie tęsknię. O nie. Sądzę, że moje sporadyczne wizyty na stronie tOPORek wynikają z prostego faktu: zaczęło tam wiać nudą. Identycznie, jak na innych portalach internetowych, które wcześnie współtworzył lub tworzył obecny Prezes Fundacji tOPORek. Pomysły się skończyły, bo też ile można pisać o czymś, czego nie ma…
Jednak kilka dni temu, podróżując nieco dłużej pociągiem, posiadając chwilę czasu, odwiedziłem portal Fundacji tOPORek . Odwiedziłem i przeczytałem artykuł z 20 listopada , Artykuł zaczyna się od następujących zdań:
W bieżącym roku świętujemy 25 lat zmian demokratycznych w Polsce. Mówi się o zmianach, które również zmieniły sytuację polskiego krótkofalarstwa. Mało, kto jednak przypomina sobie jak po stanie wojennym przywracano krótkofalowcom licencję i jak powracaliśmy do wielkiej rodziny krótkofalowców naszą obecnść na pasmach amatorskich.
Ten, zdawałoby się, neutralny, nie atakujący nikogo artykuł, niby informuje o tym, jak wyglądał proces zwracania pozwoleń polskim krótkofalowcom. Czy aby na pewno?
Jaką wartość edukacyjną ma opublikowanie skanu pisma MSW pozbawione obszerniejszego historycznego komentarza? Pytanie to stawiam nie bez powodu, nie po to, aby się na siłę czepiać. Autor artykułu ze strony tOPORek sam pisze, że Mało, kto jednak przypomina sobie jak po stanie wojennym przywracano krótkofalowcom licencję. Pomijam żenujące błędy ortograficzne, bo nie to jest istotne. Pytam raczej, dlaczego wobec stwierdzenia braku wiedzy środowiska krótkofalowców SP na opisywany temat, autor na wstępnie nie napisze, jak odbywało się odbieranie licencji i z czym się to wiązało. Jeśli autor sili się na jakiś historyczny komentarz, mógłby swoją publikację umieścić w jakimś szerszym historycznym kontekście. Jednak tak nie jest – autor wpisu nie jest w stanie przedstawić rzetelnego, historycznego komentarza. Jedyne, co potrafi, to opublikowanie obrazka z zeskanowanym dokumentem wydanym przez MSW w grudniu 1982 roku.
I to, zdaniem autora, jest rzekomo sensacyjnym odkryciem.