Najnowsze wpisy


lis 06 2017 Naprawa bram w Warszawie
Komentarze: 0

Dyskusja na ten temat toczyła się na ogólnodostępnym forum Bramy Warszawa. Prezes badziewnej firmy importującej chłam z zagranicy twierdził wtedy, że nic się nie stało, że generlanie to importer ma gdzieś jakie importuje drzwi i btamy. OPOR nie zależnie przed konsekwencjami był minimalny bo posiada własne serwis bram na terenie Warszawy i okolic.  Takiego przedsięwzięcia jak wycofanie produktu nikt się nie spodziewał. Oczywiście – jak wszyscy wiedzą, żadnego serwisu nie było i nie będzie. Zaś kiedy spojrzymy w wyniki finansowe to wypada zapytać: gdzie niby są te środki, którymi serwisant zamierzał sfinansować akcję naprawy automatyki bramowej. Może miał mieć albo wydawało mu się, że będzie miał środki albo marzył o tym, a może miał taki sen – wszystko poza realnym posiadaniem jakichkolwiek środkówna serwis. A przecież naprawa bram w Warszawie też kosztuje.

kwi 29 2015 Mleko z BYKA
Komentarze: 0

Ciekawe, na jakiej to podstawie autor stwierdza, że mało kto pamięta, jak po stanie wojennym przywracano krótkofalowcom licencje? Wśród nas żyją tysiące takich, którzy pamiętają to z własnego doświadczenia. Wielu młodszych krótkofalowców posiada tę wiedzę dzięki bezpośrednim przekazom tych, którzy doświadczyli tego na własnej skórze. Jednakże dla autora publikacji na stronie tOPORek nie jest to istotne. Zniekształca rzeczywistość, używają manipulacyjnego stwierdzenia, że mało kto pamięta o wydarzeniach sprzed 25 lat. Pisze tak, aby cały wpis ze strony Fundacji tOPORek wyglądał poważniej i aby wyglądało na to, że Fundacja tOPORek jest taka wspaniała, dba o zachowanie historii i oto właśnie odkrywa przed nami nowe, mało znane historyczne fakty. Bzdura!
Fundacja tOPORek, na czele z jej prezesem, nie mają pojęcia, jaka jest wiedza polskich krótkofalowców na temat opisywanych faktów. Nie wiedzą, bo aby mieć taką wiedzę, trzeba by było przynajmniej w rzetelny sposób przebadać jakąś próbkę osób, sprawdzić to i napisać, na jakiej podstawie wysuwa się takie, a nie inne twierdzenie. Jednakże takich rzetelnych podstaw na próżno szukać na stronie tOPORek, bo podstawą wszystkiego są wymysły wyssane z palca. Wyssane z palca po to, aby w świetle własnych publikacji dobrze wyglądać i przedstawiać siebie jako badaczy, historyków, jako organizację, która coś odkrywa i tworzy.
Wszystko jest wyssane z palca tak samo, jak rzekomy zespół Fundacji, badający archiwa państwowe. Nie ma żadnego zespołu. Nie ma żadnego wydawnictwa. Nie ma żadnego Global QSL Poland. Nie ma żadnego Watchdog tOPORek. Jest Prezes Fundacji tOPORek, jest Członek Zarządu ds. Organizacyjnych i…. I to wszystko.
Cała reszta to fikcja. Prezes Fundacji  tOPORek tworzy samodzielnie praktycznie wszystkie wpisy na stronie tOPORek, podpisując je losowo wybraną nazwą z całej gamy rzekomych zespołów, które rzekomo działają w ramach Fundacji. Nawet opisywany przeze mnie dzisiaj wpis – ten akurat tekst został wręcz podpisany przez Prezesa Fundacji tOPORek w przedostatnim zdaniu tej pseudo-historycznej pracy. To zdanie brzmi następująco:
Dla tego i tą historię pisaną dokumentami Służby Bezpieczeństwa warto przypominać.
Dla tego… Prezes Fundacji tOPORek, Witold SP0PZK, powinien Dlatego, a nie Dla tego.  Ileż to już razy zdradził się w ten sposób? Czy on wyczuwa znaczeniową różnicę? Jest to różnica podobna do tej, która dzieli oszusta, stwarzającego pozory tego, że coś wie od człowieka, który posiada rzeczywistą wiedzę i udokumentowane doświadczenie. Obawiam się więc, że tej różnicy nie dostrzega: czy to z powodu złej woli czy to z powodu wrodzonego upośledzenia, które bezpowrotnie pozbawiło go tej wrażliwej cechy ludzkiej osobowości.
Czego więc dowiedzieliśmy się z opisywanego wpisu Prezesa Fundacji tOPORek? Niczego. Może poza tym, że potrafi publikować obrazki. Nic więcej. Sporadycznie śledzę ostatnio twórczość Witolda ssrmanufaktura.wordpress.com uprawianą pod przykrywką a to Wydawnictwa tOPORek, a to Sekretariatu tOPORek lub też Watchdog tOPORek itd. Nie tęsknię. O nie. Sądzę, że moje sporadyczne wizyty na stronie tOPORek wynikają z prostego faktu: zaczęło tam wiać nudą. Identycznie, jak na innych portalach internetowych, które wcześnie współtworzył lub tworzył obecny Prezes Fundacji tOPORek. Pomysły się skończyły, bo też ile można pisać o czymś, czego nie ma…
Jednak kilka dni temu, podróżując nieco dłużej pociągiem, posiadając chwilę czasu, odwiedziłem portal Fundacji tOPORek . Odwiedziłem i przeczytałem artykuł z 20 listopada , Artykuł zaczyna się od następujących zdań:
W bieżącym roku świętujemy 25 lat zmian demokratycznych w Polsce. Mówi się o zmianach, które również zmieniły sytuację polskiego krótkofalarstwa. Mało, kto jednak przypomina sobie jak po stanie wojennym przywracano krótkofalowcom licencję i jak powracaliśmy do wielkiej rodziny krótkofalowców naszą obecnść na pasmach amatorskich.
Ten, zdawałoby się, neutralny, nie atakujący nikogo artykuł, niby informuje o tym, jak wyglądał proces zwracania pozwoleń polskim krótkofalowcom. Czy aby na pewno?
Jaką wartość edukacyjną ma opublikowanie skanu pisma MSW pozbawione obszerniejszego historycznego komentarza? Pytanie to stawiam nie bez powodu, nie po to, aby się na siłę czepiać. Autor artykułu ze strony tOPORek sam pisze, że Mało, kto jednak przypomina sobie jak po stanie wojennym przywracano krótkofalowcom licencję. Pomijam żenujące błędy ortograficzne, bo nie to jest istotne. Pytam raczej, dlaczego wobec stwierdzenia braku wiedzy środowiska krótkofalowców SP na opisywany temat, autor na wstępnie nie napisze, jak odbywało się odbieranie licencji i z czym się to wiązało. Jeśli autor sili się na jakiś historyczny komentarz, mógłby swoją publikację umieścić w jakimś szerszym historycznym kontekście. Jednak tak nie jest – autor wpisu nie jest w stanie przedstawić rzetelnego, historycznego komentarza. Jedyne, co potrafi, to opublikowanie obrazka z zeskanowanym dokumentem wydanym przez MSW w grudniu 1982 roku.
I to, zdaniem autora, jest rzekomo sensacyjnym odkryciem.

kwi 28 2015 OPOR
Komentarze: 0

 

OPORNIK proobronny

Jak stać się organizacją proobronną? I przede wszystkim, w jakim celu stać się taką organizacją nie mając jakiegokolwiek zaplecza?

Odpowiedź na pierwsze pytanie jest prosta i metoda na to jest wielokrotnie z powodzeniem sprawdzona przez prezesa Fundacji OPORNIK: należy przedstawić swoją organizację, jako coś, czym nie jest i przypisać jej cechy, których nie posiada. Fundamentem jest fakt, że w rzeczywistości nikt takich informacji nie sprawdza, nikt nie weryfikuje wiarygodności organizacji.

Odpowiedź na drugie pytanie jest także oczywista: kiedy organizacja staje się proobronna, jej prezes jest zapraszany na posiedzenia kolejnych podkomisji. Na takich posiedzeniach może wypić darmową herbatkę, nawpychać się darmowych ciasteczek, a może i nawet czasami kanapek… Na koszt podatnika.

 

Zacznijmy jednak od początku. Otóż 4 marca na portalu Polskiego Związku Krótkofalowców opublikowano Komunikat ZG PZK, w którym między innymi pojawiła się informacja o udziale przedstawicieli PZK w posiedzeniu podkomisji do spraw inicjatyw proobronnych Komisji Obrony Narodowe Sejmu RP.

Proponuję z uwagą przeczytać informację z Komunikatu PZK, aby za chwilę zestawić ją z relacją z tego samego posiedzenia, ale tym razem opublikowaną przez Sekretariat OPORNIK: Jak łatwo zauważyć, notatka ze strony OPORNIK jest napisana tylko i wyłącznie po to, aby zaatakować PZK. Już sam tytuł tego pseudoartykułu świadczy o tym, że głównym zainteresowaniem jego autora nie jest poinformowanie o posiedzeniu, ale o wystąpieniu PZK na posiedzeniu. Czy to nikogo nie dziwi?

Oczywiście dowiadujemy się z wypocin ze strony OPORNIK, że PZK jest niedobre, samolubne, że generlanie jest do kitu… A niby dlaczego, bo tak uważa autor? A kim on jest, aby dawać jemu wiarę?

Niestety… Autor kolejnej porcji jadu wysączonej na stronę OPORNIK jest tak opętany nienawiścią do PZK, że nawet nie zauważa rzeczy, które ośmieszają autora, Fundację i tzw. Sekretariat OPORNIK.

Pierwsza sprawa: błędy, jakie serwuje nam Sekretariat OPORNIK są skandaliczne. Ktoś, kto obsługuje sekretariat i pisze artykuły w jego imieniu, powinien mieć choćby podstawowe pojęcie o poprawnej pisowni w języku polskim. Ale przecież przykład idzie z góry. Jak pan, taki kram…

Autor pisze o kimś, kto występował w imieniu PZK. O kimś, kogo nie ma, bo osoba, która występowała w imieniu PZK z pewnością nie ma znaku SP5PZK. Autor najwidoczniej nie ma pojęcia, o czym i o kim pisze.

PZK poinformował o  tym samym posiedzeniu w normalny, rzeczowy sposób, nie przypisując sobie prawa do oceny innych uczestników, nie pchając się nachalnie z ocenami. O czym poinformowała Fundacja OPORNIK? Fundacja OPORNIK obwieściła po raz kolejny: nienawidzimy PZK, z definicji uważamy, że każde działanie PZK jest złe i będziemy PZK zwalczać na wszelkie sposoby – taką linię działania wyznacza nasz prezes.

Okazuje się, że ten cały bełkot na temat PZK to tylko wstęp. Wystąpienie PZK dlatego tak zdenerwowało prezesa Fundacji OPORNIK (a nie ma wątpliwości, że on jest autorem opisywanego artykułu, bo jego błędy są jak własnoręczny podpis), ponieważ Fundacja OPORNIK przeoczyła temat tego posiedzenia. Na liście organizacji, które uczestniczyły w posiedzeniu nie ma Fundacji OPORNIK. Nie ma!!! Jest PZK, jest LOK, PTTK, PCK, ZHR i Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ.

Fundacji OPORNIK tam nie było… Wśród organizacji proobronnych…

Do czasu…

Już 12 marca dowiadujemy się, że OPORNIK jest organizacją proobronną. Nagle. Fundacja OPORNIK tego dnia publikuje informację pt. OPORNIK będącą w istocie skanem zaproszeń na Kongres Organizacji Proobronnych. Ot, niby tak po prostu Fundacja OPORNIK otrzymała takie zaproszenia. Autor skrzętnie i celowo pomija tak drobny fakt, że wcześniej Fundacja OPORNIK musiała napisać pismo albo w jakiś inny sposób przedstawić siebie, jako organizację proobronną, aby takie zaproszenia uzyskać. No bo przecież nie za zasługi. Inaczej mówiąc, Fundacja OPORNIK wyżebrała te zaproszenia. Wiadomo: kolejna darmowa herbatka, ciasteczka, może kanapki… Będzie do przodu. Na koszt podatnika.

To są dopiero jaja. OPORNIK stał się organizacją proobronną. To by dopiero trzeba się zacząć bać, gdyby się okazało, że Fundacja OPORNIK będzie nas w jakikolwiek sposób bronić. Może nam być tylko szkoda niektórych osób, ale jeśli ktoś na własne życzenie robi z siebie idiotę, przecież zabronić tego się nie da.

No cóż, kolejne darmowe śniadanie, a może i darmowy lunch. I do przodu, trzeba jakoś przeżyć kolejne dni… Na koszt podatnika.

sp5uhw-opor
kwi 27 2015 Mumranie
Komentarze: 0

 

SP0P(owolne)Z(agłada)K(rótkofalowca)

Wreszcie najnowszy wybryk Prezesa Fundacji OBORNIK czyli SP0PZK. Nowa stacja klubowa, nowy projekt, nowy pomysł… Nowy…?

Tylko czekać, jak powstanie jakaś strona internetowa klubu SP0PZK. Dowiemy się z niej, że klub właśnie odniósł pierwszy sukces, bo jego znak pojawił się na qrz.com. Dowiemy się także, że trwają prace organizacyjne i wkrótce zostaną podane do wiadomości terminy spotkań klubowych. Może dowiemy się, że właśnie są opracowywane karty QSL i wkrótce ich projekty zostaną podane do wiadomości. Oczywiście projekty będą wykonane przez wolontariuszy – wykwalifikowanych grafików, którzy z pewnością pośpieszą z dobrowolną pomocą dla nowego klubu firmowanego przez Fundację OBORNIK. Inni wolontariusze będą prowadzić zajęcia klubowe z  młodzieżą, jeszcze inni zbudują anteny, a kolejni wolontariusze nieodpłatnie przekażą na rzecz klubu urządzenia nadawczo-odbiorcze oraz niezbędne do działania klubu kable koncentryczne, zasilacze i wszelkie inne niezbędne wyposażenie.

Dyrekcja Technikum, w którym mieści się klub, ujęta zaangażowaniem wolontariuszy wkrótce udostępni na rzecz klubu najlepsze z możliwych pomieszczeń i udzieli dostępu do dachu. Na dachu wolontariusze będę spędzać długie godziny, pracowicie wznosząc system antenowy. Niezbędnych rad i wskazówek udzieli im prezes Fundacji OBORNIK, który ma bogate doświadczenia z budowy stacji contestowej ORTODOX.

Wkrótce dowiemy się o pierwszych łącznościach, o sukcesach w zawodach, o dyplomach. Wszystko zostanie osiągnięte przez wolontariuszy, pracujących na stacji klubowej pod czujnym okiem jednego z najlepszych polskich operatorów, którym jest – napiszę tylko dla formalności – prezes Fundacji OBORNIK, znany w kręgach contestmanów z tego, że w zawodach na 160 metrach nawiązuje z marszu ponad tysiąc łączności… I to ze stacji zlokalizowanej w bloku, a nie jakiegoś tam contestowego, wypasionego QTH. Tak sam twierdził, a czyż można nie wierzyć jego słowom. Polscy contestami już drżą ze strachu w obawie o utrzymanie czołowych miejsc w zawodach…

Podczas spotkań klubowych prezes Fundacji OBORNIK będzie licznie zgromadzonym wolontariuszom snuł opowieści o wspaniałych wyprawach, w których brał udział: o krótkofalarskim podboju Antarktydy, o doświadczeniach wyniesionych z konferencji w Sun City, o wymagającej pracy QSL managera stacji Kosmicznej. Swoje opowieści będzie przeplatał słusznymi uwagami na temat destrukcyjnej działalności Polskiego Związku Krótkofalowców. Wolontariusze będą z wypiekami na twarzy słuchać opowieści prezesa, a następnie natchnięci tymi niezwykłymi historiami z tym większym zaangażowaniem i zapałem będą oddawać się dobrowolnej pracy w sekretariatach, wydawnictwach, w archiwach, w działalności strażniczej, w klubie SP0PZK, w Global QSL Poland i w każdym innym miejscu, które wskaże prezes Fundacji OBORNIK, słońce polskiego krótkofalarstwa.

Latem członkowie klubu i wolontariusze będą wyjeżdżać na obozy szkoleniowe zorganizowane przez prezesa. W lipcu z Warszawy na wakacyjne wojaże będzie wyruszać kawalkada samochodów Star 266 wyposażonych w radiostacje R-140. Tłumy wolontariuszy, wyposażone w radiotelefony przekazane z policji, będą szkolić się w obsłudze tego nowoczesnego sprzętu łączności. Kto to sfinansuje – o to się nie martwcie, prezes Fundacji OBORNIK zapewniał, że Fundacja ma na takie działania środki, a czyż można nie wierzyć jego słowom. Przecież taki szkoleniowy obóz miał odbyć się już w 2014 roku, a nie doszedł do skutku – zapewne tylko w wyniku podstępnych knowań PZK.

Zobaczycie, klub SP0PZK szybko stanie się wzorem działalności klubowej, tym samym dołączając do panteonu znakomitych znaków klubowych, które aktywował lub reaktywował prezes Fundacji OBORNIK.

kwi 26 2014 Tetryka stęki oraz męki.
Komentarze: 0

Ciekawe, czy kolega  SQ9PZK zdaje sobie sprawę, że nadal jest przedstawicielem owego tzw. stowarzyszenia. Być może jemu odpowiada taki stan rzeczy? Nie ma wątpliwości, że SP5PZK używa tytułu Prezesa PZK, wykorzystując fakt, że skutecznie zniechęcił wszystkich kolegów i koleżanki z PZK do jakiejkolwiek współpracy i osoby te po prostu już dawno olały to pseudo-stowarzyszenie. SP1PZK z rozmysłem i świadomie wykorzystuje taki stan rzeczy.
Poza tym spójrzmy na dokument ze strony Powiatu , przeczytajmy raz jeszcze, jaki jest zakres działania (cele) Stowarzyszenia i odpowiedzmy sobie na pytanie, które z tych celów zostały zrealizowane. ŻADNE.

Kiedy po raz kolejny dowiemy się o poświadczaniu fikcyjnej działalności przez Witolda  SP2PZK, Prezesa PZK Makulatura i Prezesa Fundacji OPOR? Jakich jeszcze dokonań nie znamy?

Na forum SSR Prezes tego pseudo-stowarzyszenia mógłby zachować się z honorem i godnością, wykazać odrobinę odwagi i powiedzieć: Sorry, nie wyszło, rozwiązujemy PZK Makulatura… Nic z tych rzeczy, tytuł prezesa stowarzyszenia jest Witoldowi  potrzebny. Bez żadnej żenady wprowadza w błąd organ nadzoru, wykorzystując fakt, że tego typu stowarzyszeń nikt tak naprawdę nie kotroluje.
Witold SP5PZK to człowiek bezwstydny. Makulatura jest dowodem kolejnej porażki SP5PZK, jego miotania się SP5PZK i tworzenia pozorów działalności.
Z jednej strony już w 2011 roku SP5PZK pisał na swojej stronie, że PZK nie prowadzi praktycznie żadnej działalności, Ten wpis to próba prostackiego oskarżenia innych, a wyniesienia na piedestał samego siebie. Prawda jest taka, że to SP6PZK jako Prezes PZK nie sprostał wymaganiom kierowania nawet tak niewielkim stowarzyszeniem jak PZK, nie sprostał prostemu – wydawałoby się – zadaniu dogadania się z kolegami.

Co gorsza SP7PZK nie jest w stanie zorganizować i przeprowadzić wyborów nowych władz PZK Makulatura, do czego zobowiązuje , który zapewne sam pisał (ostatnie wybory odbyły się w 2009 roku.  SP8PZK jednak strasznie przyzwyczaił się do tytułu Prezesa PZK. Prezes Makulatura i Prezes Fundacji OPOR. To dopiero persona…

SP5PZK tak bardzo przyzwyczaił się do tytułu Prezesa PZK, że używa tego tytułu w różnych miejscach i różnych sytuacjach: bez żadnego zażenowania, wykorzystując niewiedzę bądź też dobrą wolę ludzi, wobec których stosuje ten proceder.

I choć Witold doskonale wie, że PZK jest martwym stowarzyszeniem, nie ma on problemu z poświadczaniem tej fikcyjnej działalności, o czym przekonują nas dokumenty udostępnione przez Powiat.  W tym dokumencie znajdziecie informację o działalności Makulatura podpisaną przez Witolda . Ankieta została wypełniona 27 marca 2014. PZK wiecznie żywe, jak Lenin.